Mimo, że pogoda nie była wymarzona zdecydowaliśmy się pojechać do Karpacza. Musimy niestety trochę ponarzekać na połączenia ze Szklarskiej do Karpacza. Zależało nam, żeby wyjechać jak najwcześniej, tymczasem skończyło się na Pksie dopiero o 9 z minutą. Po dobrej godzinie dotarliśmy na miejsce.
Na Śnieżkę wjechaliśmy kolejką (nie z lenistwa, ale z ograniczonego czasu, bo o 18:00 mieliśmy powrotny autobus do Szklarskiej). Żeby dojść na szczyt wybraliśmy szlak niebieski. Jak się później okazało jest on o wiele lżejszy i przyjemniejszy niż czerwony szlak (o dziwo zdecydowanie częściej wybierany przez turystów). Nieziemskie widoki po drodze umilają drogę na szczyt :)
W dół zdecydowaliśmy się zejść czerwonym szlakiem na którym dość ciekawą atrakcją były "balkony skalne" do podziwiania panoramy Karkonoszy. Przysłowiowy przystanek na herbatę z sokiem malinowym w Domu Śląskim (1400 m n.p.m) i ruszamy dalej. Ze schroniska wychodzą dwa niebieskie szlaki :) jeden z nich prowadzi do Lucni Bouda - zgadnijcie, którym szlakiem najpierw poszliśmy :P A jak się zorientowaliśmy? Pytamy ludzi czy dobrze idziemy, a oni patrzą na nas jak na kosmitów :D W końcu wróciliśmy na właściwy szlak ;)
Przez cały czas towarzyszył nam przeszywający wiatr. Bardzo żałowaliśmy, że nie wzięliśmy czapek i rękawiczek, ale to lekcja na przyszłość - będziemy już mądrzejsi, nawet latem rękawiczki i czapka w górach to niezbędne akcesoria każdego turysty :)
Niebieskim szlakiem wybraliśmy się do schroniska Strzecha Akademicka (1258 m n.p.m.) to najstarsze i drugie co do wielkości schronisko w polskich Karkonoszach. Krótki odpoczynek i idziemy dalej.
Po dziesięciu minutach drogi ukazało się nam jedno z naszych ulubionych schronisk Samotnia (1195 m n.p.m.). Obok znajduje się Mały Staw - 255 metrów długości, 185 szerokości i 6,5 metrowa głębia. To miejsce klimatyczne, które przyciąga. Niczym magnez, chce się do niego wracać i wracać. To bardzo, bardzo malownicze miejsce polskich Karkonoszy. Zdjęciom nie było końca, Sylwia była w swoim żywiole :D "Lewa ręka wyżej, uśmiechnij się bardziej, nie rób głupich min, przesuń się w lewo... itd., itp". Po sesji mimo dłuuuugiej kolejki do bufetu zdecydowaliśmy się zjeść tu mały obiadek i napić się kawy. Ciężko było się zebrać do dalszej drogi, oj ciężko!
W Karpaczu nie sposób przejeść obok i nie wstąpić do Świątyni Wang. Ciekawostką jest to, że kościół został zbudowany bez użycia gwoździ, które zostały zastąpione drewnianymi złączami i elementami. Świątynia Wang uznawana jest za najstarszy drewniany kościół w Polsce. Na stronie karpacz.net dzięki Panoramie można podziwiać to miejsce z zupełnie innej perspektywy :)
Nasza trasa: Karpacz Biały Jar - wyciąg krzesełkowy - Przełęcz pod Śnieżką - Śnieżka - Spalona Strażnica - Strzecha Akademicka - Schronisko Samotnia - Świątynia Wang - Biały Jar.
Wycieczkę zaliczamy do urokliwych i średnio zaawansowanych. W przyszłości planujemy przejść od Śnieżki do Szrenicy. Nie możemy się już doczekać ;)
Prawda, niesamowite widoki wynagradzają trud drogi :) A Świątynia Wang to punkt obowiązkowy!
OdpowiedzUsuń